Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

#80 Robienie jadłospisu - czy to w ogóle ma sens?

Od jakiegoś czasu miałam w głowie zamysł, żeby stworzyć taki domowy jadłospis. Na tydzień/dwa. Podpatrzyłam to na lodówce w filmie u  Uli Pedantuli  i zbierałam się do tego dłuższą chwilę.  Dlaczego tak długo z tym zwlekałam? 1. Jestem wybredna co do jedzenia, jest dużo rzeczy, których nie lubię jeść. 2. Nie wyobrażałam sobie planować drugiego śniadania na tydzień do przodu z myślą: a co, jak nie będę miała na to ochoty? 3. Ile trzeba mieć w domu jedzenia, żeby nie jeść tego samego codziennie? Jakie to są koszta? Ostatnio jednak trochę zmusiła mnie do tego sytuacja. Mieliśmy gorszy finansowo miesiąc i jego końcówka była delikatnie mówiąc ciężka, więc trochę z musu trochę z chęci wzięłam się za jadłospis "do wypłaty". Jak się do tego zabrałam? Przede wszystkim zgarnęłam swój bullet journal, w którym mam rozpisany swój i Damiana grafik pracy. Nie pracujemy zawsze w te same dni, ja pracuję po 11h, Damian po 8. To też dużo zmienia w jadłospisie, bo ja do pracy zabiera

#79 Jak ważny w życiu jest wygląd?

Kiedyś zawsze myślałam, że ludzie powinni mnie widzieć taką, jaka jestem, a nie taką, jakie mam ubrania, buty czy fryzurę.  Mama zawsze próbowała kupować mi sukienki, pantofelki... Nie wyszło :D Nigdy nie byłam różową księżniczką, a kiedy miałam 5 lat, poszliśmy do cioci na wesele. Mama kupiła mi cudne (tak, do tej pory twierdzę, że miały cudny kolor :D) pantofelki. Butelkowa zieleń. Wytrzymałam w nich chyba 3h z tego co pamiętam, minę na zdjęciach mam zbuntowanego niezadowolonego diabełka a z wesela wyszliśmy bo płakałam, że bolą mnie stopy... Eh. :D Odkąd pamiętam, zawsze wolałam sportowe buty, nawet uparłam się na sportową spódniczkę...  Od zawsze byłam "większa" od reszty dzieci - wyższa, ale i pulchniejsza. A właściwie odkąd moja chrzestna pokazała mi swój barek (wiecie, taki w klasycznej meblościance) wypełniony od góry do dołu, od lewej do prawej czekoladami, batonami i Bóg wie czym jeszcze... A potem usmażyła mi górę naleśników. (Zawsze sobie wmawiałam, że to nie

#78 Rycie sobie głowy.

Wiem, jak bardzo kolokwialnie to brzmi ;) Znacie to uczucie?  Wszystko jest okej, nawet lepiej, a Wy siedzicie i zastanawiacie się, co może pójść nie tak, co się spie*doli, walnie na łeb na szyję? Klasyk. Przez pół życia było kilka spraw, które skutecznie truły moją głowę. Niszczyły wszystko po kolei, na czele ze mną. Nieważne w tym momencie, co to było, ale były to takie sprawy, o których nie chciałam mówić. Zawsze ze wszystkim radziłam sobie sama, mam ogromny problem, żeby mówić o tym co czuję i myślę. Zresztą, to były takie rzeczy, o których wręcz wstyd mówić. I mimo, że gdyby ktoś mi powiedział o takich sytuacjach, uspokoiłabym go, że to nic takiego i że każdy popełnia błędy - sobie nie potrafiłam tego wybaczyć i odpuścić. Ale było jedno, co sobie powiedziałam i to jedna z niewielu rzeczy, które faktycznie powiedziałam i potem spełniłam (ach, ten słomiany zapał...).  "Jeśli kiedykolwiek znajdę kogoś, kto naprawdę będzie chciał ze mną być, przy kim będę czuła się w 10

#77 Co dalej?

Hejka :) Wczorajszy post bardzo się Wam spodobał sądząc po ilości wyświetleń i baaaaaaaaardzo Wam za to dziękuję! 💓 Chcielibyście więcej takich postów? Dajcie znać w komentarzach :) Zastanawiam się, co teraz zrobić z tym blogiem. Najlepiej sprawdzają się blogi "jednotematyczne", ale u mnie to nigdy nie działa 😅 Mam za dużo rzeczy, o których chcę pisać, żeby sprowadzić je do jednego tematu. I tutaj pytanie do Was:  Czy to, że tematyka jest (i będzie) różnorodna (gotowanie, szeroko pojęty lifestyle, książki, YouTube, studia - lingwistyka, filmy, seriale) Wam odpowiada?  Którego tematu chcielibyście więcej a którego mniej? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, piszcie! 💓💓💓

#76 Przepis na domowego "chińczyka"

Hej :) Dziś zapraszam Was na nieco innego posta, a mianowicie z przepisem na mojego popisowego domowego "chińczyka" :) Składniki: (na 2 duże porcje/3 małe) - 1 pierś z kurczaka - ok. 1/3 świeżego brokuła/5-6 kawałków mrożonego - pół niedużej cebuli - sos sojowy - masło orzechowe/tahini - sok z cytryny - makaron ryżowy/chow mein/z zupek chińskich - szczypiorek - przyprawy (imbir, cynamon, pieprz, kurkuma)       Ugotować brokuła do miękkości, odcedzić.         Posiekać cebulę w drobną kostkę i pokroić pierś z kurczaka na nieduże kawałki.       Na patelni podsmażyć cebulę. Jak się zeszkli dodać pokrojoną pierś z kurczaka. Dodać przyprawy – ilość wg uznania.        W lekko osolonej wodzie ugotować makaron do miękkości.        W trakcie smażenia kurczaka przygotować sos. Do miseczki wlać sos sojowy (ok. 8 łyżek), sok z połówki cytryny, dodać dwie łyżki masła orzechowego (albo jedną porządną) lub tahini. Wymieszać do uzyskania konsystencji sosu

#75 Czy to, gdzie się wychowujemy ma aż tak ogromne znaczenie w życiu?

Hej wszystkim :)  Natrafiłam jakiś czas temu na ten  wywiad  i opadła mi trochę szczęka. Po pierwsze - przepadłam w pozostałych filmach na tym kanale, ale sama tematyka poruszyła mnie... Bardzo. Czy to, gdzie się urodziliśmy, w jakiej rodzinie ma aż tak ogromne znaczenie w życiu? Czy to, czy nasi rodzice są bogaci czy biedni naprawdę jest aż tak ważne? Moi rodzice są po rozwodzie od kilku dobrych lat. I wiecie co? Cieszy mnie to.  Mam sporo genialnych wspomnień z dzieciństwa, ale mam też kilkanaście bardzo, bardzo, bardzo złych...  W domu nigdy się nie przelewało. Nie mieliśmy na zawołanie chipsów, Nutella była w szafce tylko w dobrym miesiącu, a coca cola do dziś kojarzy mi się ze świętami, kiedy zawsze była pod stołem wielkanocnym ;)  Dla niektórych te dosyć prozaiczne rzeczy były codziennością. Nie dla mnie i mojego rodzeństwa. Ale czy przez to moje obecne, dorosłe życie ucierpiało?  Nie. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - doceniam wszystko, na