Przejdź do głównej zawartości

#76 Przepis na domowego "chińczyka"

Hej :) Dziś zapraszam Was na nieco innego posta, a mianowicie z przepisem na mojego popisowego domowego "chińczyka" :)



Składniki: (na 2 duże porcje/3 małe)

- 1 pierś z kurczaka
- ok. 1/3 świeżego brokuła/5-6 kawałków mrożonego
- pół niedużej cebuli
- sos sojowy
- masło orzechowe/tahini
- sok z cytryny
- makaron ryżowy/chow mein/z zupek chińskich
- szczypiorek
- przyprawy (imbir, cynamon, pieprz, kurkuma)

  •      Ugotować brokuła do miękkości, odcedzić.
  •        Posiekać cebulę w drobną kostkę i pokroić pierś z kurczaka na nieduże kawałki.
  •      Na patelni podsmażyć cebulę. Jak się zeszkli dodać pokrojoną pierś z kurczaka. Dodać przyprawy – ilość wg uznania.
  •      W lekko osolonej wodzie ugotować makaron do miękkości.
  •      W trakcie smażenia kurczaka przygotować sos. Do miseczki wlać sos sojowy (ok. 8 łyżek), sok z połówki cytryny, dodać dwie łyżki masła orzechowego (albo jedną porządną) lub tahini. Wymieszać do uzyskania konsystencji sosu (będą grudki z masła orzechowego, ale roztopią się podczas podgrzania, więc spokojnie 😊).
  •      Odcedzonego brokuła pokroić na mniejsze kawałki i dodać na patelnię.
  •      Odcedzić makaron jeśli jest już miękki.
  •      Jeśli patelnia jest wystarczająco duża dodać na nią makaron i sos i wymieszać. Jeśli jest za mała – odcedzony makaron wrzucić z powrotem do garnka, dodać składniki z patelni, wymieszać, dodać sos i ponownie wymieszać.
  •      Na talerzu posypać posiekanym szczypiorkiem (ilość wg uznania).
  •      Smacznego 😊

Fajne jest to, że możecie do tego przepisu dodać cokolwiek chcecie. Grzyby mun, pieczarki, paprykę :) Do pokombinowania i znalezienia swojej ulubionej wersji, moją jest ta, którą Wam podaję :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#34 It's a beautiful lie.

Siemaneczko! :) Jak zwykle przepraszam za tak długą przerwę w blogowaniu.. Tym razem przyczynił się do tego brak internetu :/ Na szczęście już wróciłam, ale po kolei. Ostatni miesiąc... Cóż. Był i jest dość ciężki dla mojej psychiki. Doszło mi trochę stresów, których niestety sama sobie dołożyłam. Nawarzyłam piwa, więc teraz muszę je pić. U mnie takie picie piwa trochę trwa... Więc chcąc nie chcąc o naprawdę dobry humor u mnie ostatnio ciężko ;) O czym dzisiaj? O ściemie. Kilka sytuacji, które się ostatnio wydarzyły dały mi trochę do myślenia. Sytuacje, które sama stworzyłam bądź które stworzył ktoś mi bliski i które... zabolały dużo bardziej, niż powinny. Jak wiecie (a przynajmniej powinniście) nie przejmuję się opinią i działaniem innych. Jednak kiedy jest mi to osoba bliska stanę na głowie, żeby nie popełniła błędu, który sama popełniłam... Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale tak już mam. Bliscy są dla mnie ważniejsi ode mnie.  Siedzę teraz i zastanawiam się, czy moje postę...

#11 Personalnie.

Cześć! Dzisiaj ciekawy zbieg okoliczności, ale to zaraz samo się wyjaśni :) Ten post będzie totalnie osobisty, więc mogę mieć tylko nadzieję, że nikt nie odbierze tego w sposób, w który nie powinien. Let's get it started! Dokładnie 6 lat temu odbył się mój pierwszy koncert zespołu, którego fanką (jak ja nienawidzę tego słowa, ale jakiego innego tu użyć? pomysły w komentarzach ;)) jestem do dziś i na pewno będę jeszcze długo. O kim mowa? Oczywiście o Afromental, którzy w tym roku mają swoje 11-lecie istnienia (11 post - 11 lat, to nie było celowe, właśnie sobie to uświadomiłam:P). Czy wtedy spodziewałam się jak bardzo będą mieli wpływ na moje życie? Oczywiście, że nie. Ale wszystko po kolei. Słuchać Afromental zaczęłam... No właśnie, to jest dobre pytanie, bo nie wiem przez co/kogo. Pamiętam jedynie, że w wakacje 2009 roku już stali się tym, czego słuchałam najczęściej (czytaj - cały czas). Siłą rzeczy więc kiedy dostałam w prezencie dwupak płyt "The Breakthru" i "P...

#15 Podsumowanie miesiąca.

Hej wszystkim! :) Jak Wam mija Halloween? :> Ja w zasadzie nie obchodzę tego dnia jakoś szczególnie, ale biorąc pod uwagę, że jutro mam wolne to dziś oglądam filmy (zdecydowanie halloween'owe, ale ja innych nie oglądam). Na pierwszy ogień poszedł 'Sinister'. Polecam jeśli lubicie dobre horrory :) Ale nie o tym dziś! W związku z tym, że dziś mamy ostatni dzień października nadszedł czas na małe podsumowanie. 1. Czego nauczyłam się w tym miesiącu? *że nigdy to, co sami przeżywamy, nie jest najgorszym ze wszystkich. Wiecie co mam na myśli. Rozmawiamy z kimś, mówimy jak to u nas chujowo bo to, bo tamto, bo ten zrobił to, tamta powiedziała tamto. I nagle okazuje się, że nasz rozmówca przechodzi teraz przez coś podobnego ale w dużo gorszym wydaniu, że ma za sobą wydarzenia, o których Ty czy ja słyszeliśmy jedynie w telewizyjnych wiadomościach... Nagle uświadamiamy sobie, że nasze 'problemy' i 'przeżycia' są totalnie niczym w porównaniu do tego co przeżył/prz...