Cześć wszystkim! :) Niestety brak stałego dostępu do internetu i zepsuty od kilku miesięcy laptop nie dają mi na spokojnie pisać tyle, ile bym chciała, ale zawsze jak tylko mam okazję staram się to nadrobić :) Kończy się lipiec, dlatego dzisiaj lekko podsumowujący post ;) Ten miesiąc... Był ciężki. Zarówno fizycznie jak i psychicznie... Fizycznie, bo mamy 31 lipca, a ja przepracowałam 23 dni w tym miesiącu, z czego 21 na nocnych zmianach... Idzie się przyzwyczaić, teraz będzie ciężej wrócić na 1 zmiany ;p Psychicznie? Bo dużo się wydarzyło. Dużo dobrego ale i sporo sytuacji, które zburzyły mój spokój w głowie i znów mam w niej totalny mętlik. Taki 'mind destruction' bym powiedziała. Zawsze mówcie wprost. Najgorsza prawda jest lepsza, niż owijanie w bawełnę najpiękniejszego kłamstwa. I nie wierzcie ludziom zawsze i we wszystko. Ja mam tego cholernego pecha (albo szczęście, zależy jak patrzeć), że mimo iż ktoś mi coś mówi, jest fajnie pięknie, ale w środku gdzieś czuję,
you won't be stopping me, it's my life