Przejdź do głównej zawartości

#78 Rycie sobie głowy.

Wiem, jak bardzo kolokwialnie to brzmi ;) Znacie to uczucie? 
Wszystko jest okej, nawet lepiej, a Wy siedzicie i zastanawiacie się, co może pójść nie tak, co się spie*doli, walnie na łeb na szyję?

Klasyk.




Przez pół życia było kilka spraw, które skutecznie truły moją głowę. Niszczyły wszystko po kolei, na czele ze mną. Nieważne w tym momencie, co to było, ale były to takie sprawy, o których nie chciałam mówić. Zawsze ze wszystkim radziłam sobie sama, mam ogromny problem, żeby mówić o tym co czuję i myślę. Zresztą, to były takie rzeczy, o których wręcz wstyd mówić. I mimo, że gdyby ktoś mi powiedział o takich sytuacjach, uspokoiłabym go, że to nic takiego i że każdy popełnia błędy - sobie nie potrafiłam tego wybaczyć i odpuścić.

Ale było jedno, co sobie powiedziałam i to jedna z niewielu rzeczy, które faktycznie powiedziałam i potem spełniłam (ach, ten słomiany zapał...). 

"Jeśli kiedykolwiek znajdę kogoś, kto naprawdę będzie chciał ze mną być, przy kim będę czuła się w 100% bezpiecznie, spokojnie i nie będę miała co do niego żadnych wątpliwości - o wszystkim się dowie. O wszystkim, totalnie o wszystkim od a do z."

I... Tak. Pomijając okoliczności, w jakich do tego doszło (😅) - opowiedziałam. Wszystko. 

O dziwo - jest tylko lepiej! Na szczęście.... :)


Tylko, że... Czuję się z tym bardzo dziwnie. Spytacie: Dlaczego? Przecież powinno Ci ulżyć i być lepiej!
Jest lepiej. Duuuuuuuuuużo lepiej. Tylko, że łapię się teraz na tym, że nie mam nad czym myśleć, nie mam czym się martwić i.. To jest tak dziwna sytuacja dla mnie. Zawsze coś było nie tak, zawsze coś (najczęściej moje cholerne wspomnienia) psuło wszystko. 


A teraz?
Wszystko jest super. Jest naprawdę super. 
I nie potrafię się do tego przyzwyczaić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#34 It's a beautiful lie.

Siemaneczko! :) Jak zwykle przepraszam za tak długą przerwę w blogowaniu.. Tym razem przyczynił się do tego brak internetu :/ Na szczęście już wróciłam, ale po kolei. Ostatni miesiąc... Cóż. Był i jest dość ciężki dla mojej psychiki. Doszło mi trochę stresów, których niestety sama sobie dołożyłam. Nawarzyłam piwa, więc teraz muszę je pić. U mnie takie picie piwa trochę trwa... Więc chcąc nie chcąc o naprawdę dobry humor u mnie ostatnio ciężko ;) O czym dzisiaj? O ściemie. Kilka sytuacji, które się ostatnio wydarzyły dały mi trochę do myślenia. Sytuacje, które sama stworzyłam bądź które stworzył ktoś mi bliski i które... zabolały dużo bardziej, niż powinny. Jak wiecie (a przynajmniej powinniście) nie przejmuję się opinią i działaniem innych. Jednak kiedy jest mi to osoba bliska stanę na głowie, żeby nie popełniła błędu, który sama popełniłam... Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale tak już mam. Bliscy są dla mnie ważniejsi ode mnie.  Siedzę teraz i zastanawiam się, czy moje postę...

#11 Personalnie.

Cześć! Dzisiaj ciekawy zbieg okoliczności, ale to zaraz samo się wyjaśni :) Ten post będzie totalnie osobisty, więc mogę mieć tylko nadzieję, że nikt nie odbierze tego w sposób, w który nie powinien. Let's get it started! Dokładnie 6 lat temu odbył się mój pierwszy koncert zespołu, którego fanką (jak ja nienawidzę tego słowa, ale jakiego innego tu użyć? pomysły w komentarzach ;)) jestem do dziś i na pewno będę jeszcze długo. O kim mowa? Oczywiście o Afromental, którzy w tym roku mają swoje 11-lecie istnienia (11 post - 11 lat, to nie było celowe, właśnie sobie to uświadomiłam:P). Czy wtedy spodziewałam się jak bardzo będą mieli wpływ na moje życie? Oczywiście, że nie. Ale wszystko po kolei. Słuchać Afromental zaczęłam... No właśnie, to jest dobre pytanie, bo nie wiem przez co/kogo. Pamiętam jedynie, że w wakacje 2009 roku już stali się tym, czego słuchałam najczęściej (czytaj - cały czas). Siłą rzeczy więc kiedy dostałam w prezencie dwupak płyt "The Breakthru" i "P...

#15 Podsumowanie miesiąca.

Hej wszystkim! :) Jak Wam mija Halloween? :> Ja w zasadzie nie obchodzę tego dnia jakoś szczególnie, ale biorąc pod uwagę, że jutro mam wolne to dziś oglądam filmy (zdecydowanie halloween'owe, ale ja innych nie oglądam). Na pierwszy ogień poszedł 'Sinister'. Polecam jeśli lubicie dobre horrory :) Ale nie o tym dziś! W związku z tym, że dziś mamy ostatni dzień października nadszedł czas na małe podsumowanie. 1. Czego nauczyłam się w tym miesiącu? *że nigdy to, co sami przeżywamy, nie jest najgorszym ze wszystkich. Wiecie co mam na myśli. Rozmawiamy z kimś, mówimy jak to u nas chujowo bo to, bo tamto, bo ten zrobił to, tamta powiedziała tamto. I nagle okazuje się, że nasz rozmówca przechodzi teraz przez coś podobnego ale w dużo gorszym wydaniu, że ma za sobą wydarzenia, o których Ty czy ja słyszeliśmy jedynie w telewizyjnych wiadomościach... Nagle uświadamiamy sobie, że nasze 'problemy' i 'przeżycia' są totalnie niczym w porównaniu do tego co przeżył/prz...