Przejdź do głównej zawartości

#75 Czy to, gdzie się wychowujemy ma aż tak ogromne znaczenie w życiu?

Hej wszystkim :) 

Natrafiłam jakiś czas temu na ten wywiad i opadła mi trochę szczęka. Po pierwsze - przepadłam w pozostałych filmach na tym kanale, ale sama tematyka poruszyła mnie... Bardzo.


Czy to, gdzie się urodziliśmy, w jakiej rodzinie ma aż tak ogromne znaczenie w życiu?
Czy to, czy nasi rodzice są bogaci czy biedni naprawdę jest aż tak ważne?



Moi rodzice są po rozwodzie od kilku dobrych lat. I wiecie co? Cieszy mnie to. 
Mam sporo genialnych wspomnień z dzieciństwa, ale mam też kilkanaście bardzo, bardzo, bardzo złych... 

W domu nigdy się nie przelewało. Nie mieliśmy na zawołanie chipsów, Nutella była w szafce tylko w dobrym miesiącu, a coca cola do dziś kojarzy mi się ze świętami, kiedy zawsze była pod stołem wielkanocnym ;) 

Dla niektórych te dosyć prozaiczne rzeczy były codziennością.
Nie dla mnie i mojego rodzeństwa.




Ale czy przez to moje obecne, dorosłe życie ucierpiało? 

Nie.



Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - doceniam wszystko, na co mogę sobie pozwolić i cieszę się nawet głupią bułką z ziarnami, które tak uwielbiam, a w dzieciństwie rzadko mogłam je jeść, bo były droższe od kajzerek. 
Nie patrzę na ludzi przez pryzmat pieniędzy, tylko tego, jacy są. Jak się zachowują, jacy są dla innych. Czy są uprzejmi, kulturalni. 


Z ogromnym zniesmaczeniem muszę przyznać, że przez to, w jakich warunkach się wychowywałam dla niektórych ludzi jestem niższego sortu. Tylko dlatego, że moi rodzice są po rozwodzie. Tylko dlatego, że nie zarabiali więcej niż 3 tysiące miesięcznie (w dobrym miesiącu...). Tylko dlatego, że nie mogłam od razu po liceum pozwolić sobie na studiowanie dziennie i niepracowanie...

Tylko dlatego mam być gorszym człowiekiem?


Nie mogę powiedzieć, że nigdy się nie czułam gorsza. Czułam, wiele razy. Ale bardzo rzadko z powodu tego, jakie miałam w domu warunki. W zasadzie tylko raz było to tak silne, że pamiętam kiedy.
Kiedy mimo predyspozycji nie podjęłam się zdawania rozszerzonej matury z matematyki, bo wiedziałam, że przez sytuację w domu i inne perypetie nie będę w stanie zająć się nią tak jak powinnam. To był ten jeden jedyny raz.



Nigdy nie czułam żalu do moich rodziców, że nie miałam tyle, co inne dzieci. Do tej pory pamiętam, jak bardzo się cieszyłam z tornistra, który już nawet nie pamiętam jak mojej mamie udało się zdobyć. Do tej pory pamiętam, jak dzięki przypadkowi mogłam pojechać na oazę wakacyjną - moje pierwsze wakacje. 



Miałam genialne dzieciństwo i nic nie smakowało tak, jak lody z malutkiego sklepiku w domku właściciela nad zalewem po niedzielnym spacerze z całą rodziną przez las.



I mówcie sobie co chcecie :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#34 It's a beautiful lie.

Siemaneczko! :) Jak zwykle przepraszam za tak długą przerwę w blogowaniu.. Tym razem przyczynił się do tego brak internetu :/ Na szczęście już wróciłam, ale po kolei. Ostatni miesiąc... Cóż. Był i jest dość ciężki dla mojej psychiki. Doszło mi trochę stresów, których niestety sama sobie dołożyłam. Nawarzyłam piwa, więc teraz muszę je pić. U mnie takie picie piwa trochę trwa... Więc chcąc nie chcąc o naprawdę dobry humor u mnie ostatnio ciężko ;) O czym dzisiaj? O ściemie. Kilka sytuacji, które się ostatnio wydarzyły dały mi trochę do myślenia. Sytuacje, które sama stworzyłam bądź które stworzył ktoś mi bliski i które... zabolały dużo bardziej, niż powinny. Jak wiecie (a przynajmniej powinniście) nie przejmuję się opinią i działaniem innych. Jednak kiedy jest mi to osoba bliska stanę na głowie, żeby nie popełniła błędu, który sama popełniłam... Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale tak już mam. Bliscy są dla mnie ważniejsi ode mnie.  Siedzę teraz i zastanawiam się, czy moje postę...

#11 Personalnie.

Cześć! Dzisiaj ciekawy zbieg okoliczności, ale to zaraz samo się wyjaśni :) Ten post będzie totalnie osobisty, więc mogę mieć tylko nadzieję, że nikt nie odbierze tego w sposób, w który nie powinien. Let's get it started! Dokładnie 6 lat temu odbył się mój pierwszy koncert zespołu, którego fanką (jak ja nienawidzę tego słowa, ale jakiego innego tu użyć? pomysły w komentarzach ;)) jestem do dziś i na pewno będę jeszcze długo. O kim mowa? Oczywiście o Afromental, którzy w tym roku mają swoje 11-lecie istnienia (11 post - 11 lat, to nie było celowe, właśnie sobie to uświadomiłam:P). Czy wtedy spodziewałam się jak bardzo będą mieli wpływ na moje życie? Oczywiście, że nie. Ale wszystko po kolei. Słuchać Afromental zaczęłam... No właśnie, to jest dobre pytanie, bo nie wiem przez co/kogo. Pamiętam jedynie, że w wakacje 2009 roku już stali się tym, czego słuchałam najczęściej (czytaj - cały czas). Siłą rzeczy więc kiedy dostałam w prezencie dwupak płyt "The Breakthru" i "P...

#15 Podsumowanie miesiąca.

Hej wszystkim! :) Jak Wam mija Halloween? :> Ja w zasadzie nie obchodzę tego dnia jakoś szczególnie, ale biorąc pod uwagę, że jutro mam wolne to dziś oglądam filmy (zdecydowanie halloween'owe, ale ja innych nie oglądam). Na pierwszy ogień poszedł 'Sinister'. Polecam jeśli lubicie dobre horrory :) Ale nie o tym dziś! W związku z tym, że dziś mamy ostatni dzień października nadszedł czas na małe podsumowanie. 1. Czego nauczyłam się w tym miesiącu? *że nigdy to, co sami przeżywamy, nie jest najgorszym ze wszystkich. Wiecie co mam na myśli. Rozmawiamy z kimś, mówimy jak to u nas chujowo bo to, bo tamto, bo ten zrobił to, tamta powiedziała tamto. I nagle okazuje się, że nasz rozmówca przechodzi teraz przez coś podobnego ale w dużo gorszym wydaniu, że ma za sobą wydarzenia, o których Ty czy ja słyszeliśmy jedynie w telewizyjnych wiadomościach... Nagle uświadamiamy sobie, że nasze 'problemy' i 'przeżycia' są totalnie niczym w porównaniu do tego co przeżył/prz...