Hej wszystkim :)
Natrafiłam jakiś czas temu na ten wywiad i opadła mi trochę szczęka. Po pierwsze - przepadłam w pozostałych filmach na tym kanale, ale sama tematyka poruszyła mnie... Bardzo.
Moi rodzice są po rozwodzie od kilku dobrych lat. I wiecie co? Cieszy mnie to.
Mam sporo genialnych wspomnień z dzieciństwa, ale mam też kilkanaście bardzo, bardzo, bardzo złych...
W domu nigdy się nie przelewało. Nie mieliśmy na zawołanie chipsów, Nutella była w szafce tylko w dobrym miesiącu, a coca cola do dziś kojarzy mi się ze świętami, kiedy zawsze była pod stołem wielkanocnym ;)
Dla niektórych te dosyć prozaiczne rzeczy były codziennością.
Nie dla mnie i mojego rodzeństwa.
Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - doceniam wszystko, na co mogę sobie pozwolić i cieszę się nawet głupią bułką z ziarnami, które tak uwielbiam, a w dzieciństwie rzadko mogłam je jeść, bo były droższe od kajzerek.
Nie patrzę na ludzi przez pryzmat pieniędzy, tylko tego, jacy są. Jak się zachowują, jacy są dla innych. Czy są uprzejmi, kulturalni.
Z ogromnym zniesmaczeniem muszę przyznać, że przez to, w jakich warunkach się wychowywałam dla niektórych ludzi jestem niższego sortu. Tylko dlatego, że moi rodzice są po rozwodzie. Tylko dlatego, że nie zarabiali więcej niż 3 tysiące miesięcznie (w dobrym miesiącu...). Tylko dlatego, że nie mogłam od razu po liceum pozwolić sobie na studiowanie dziennie i niepracowanie...
Nie mogę powiedzieć, że nigdy się nie czułam gorsza. Czułam, wiele razy. Ale bardzo rzadko z powodu tego, jakie miałam w domu warunki. W zasadzie tylko raz było to tak silne, że pamiętam kiedy.
Kiedy mimo predyspozycji nie podjęłam się zdawania rozszerzonej matury z matematyki, bo wiedziałam, że przez sytuację w domu i inne perypetie nie będę w stanie zająć się nią tak jak powinnam. To był ten jeden jedyny raz.
Nigdy nie czułam żalu do moich rodziców, że nie miałam tyle, co inne dzieci. Do tej pory pamiętam, jak bardzo się cieszyłam z tornistra, który już nawet nie pamiętam jak mojej mamie udało się zdobyć. Do tej pory pamiętam, jak dzięki przypadkowi mogłam pojechać na oazę wakacyjną - moje pierwsze wakacje.
Natrafiłam jakiś czas temu na ten wywiad i opadła mi trochę szczęka. Po pierwsze - przepadłam w pozostałych filmach na tym kanale, ale sama tematyka poruszyła mnie... Bardzo.
Czy to, gdzie się urodziliśmy, w jakiej rodzinie ma aż tak ogromne znaczenie w życiu?
Czy to, czy nasi rodzice są bogaci czy biedni naprawdę jest aż tak ważne?
Moi rodzice są po rozwodzie od kilku dobrych lat. I wiecie co? Cieszy mnie to.
Mam sporo genialnych wspomnień z dzieciństwa, ale mam też kilkanaście bardzo, bardzo, bardzo złych...
W domu nigdy się nie przelewało. Nie mieliśmy na zawołanie chipsów, Nutella była w szafce tylko w dobrym miesiącu, a coca cola do dziś kojarzy mi się ze świętami, kiedy zawsze była pod stołem wielkanocnym ;)
Dla niektórych te dosyć prozaiczne rzeczy były codziennością.
Nie dla mnie i mojego rodzeństwa.
Ale czy przez to moje obecne, dorosłe życie ucierpiało?
Nie.
Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - doceniam wszystko, na co mogę sobie pozwolić i cieszę się nawet głupią bułką z ziarnami, które tak uwielbiam, a w dzieciństwie rzadko mogłam je jeść, bo były droższe od kajzerek.
Nie patrzę na ludzi przez pryzmat pieniędzy, tylko tego, jacy są. Jak się zachowują, jacy są dla innych. Czy są uprzejmi, kulturalni.
Z ogromnym zniesmaczeniem muszę przyznać, że przez to, w jakich warunkach się wychowywałam dla niektórych ludzi jestem niższego sortu. Tylko dlatego, że moi rodzice są po rozwodzie. Tylko dlatego, że nie zarabiali więcej niż 3 tysiące miesięcznie (w dobrym miesiącu...). Tylko dlatego, że nie mogłam od razu po liceum pozwolić sobie na studiowanie dziennie i niepracowanie...
Tylko dlatego mam być gorszym człowiekiem?
Kiedy mimo predyspozycji nie podjęłam się zdawania rozszerzonej matury z matematyki, bo wiedziałam, że przez sytuację w domu i inne perypetie nie będę w stanie zająć się nią tak jak powinnam. To był ten jeden jedyny raz.
Nigdy nie czułam żalu do moich rodziców, że nie miałam tyle, co inne dzieci. Do tej pory pamiętam, jak bardzo się cieszyłam z tornistra, który już nawet nie pamiętam jak mojej mamie udało się zdobyć. Do tej pory pamiętam, jak dzięki przypadkowi mogłam pojechać na oazę wakacyjną - moje pierwsze wakacje.
Miałam genialne dzieciństwo i nic nie smakowało tak, jak lody z malutkiego sklepiku w domku właściciela nad zalewem po niedzielnym spacerze z całą rodziną przez las.
I mówcie sobie co chcecie :)
Komentarze
Prześlij komentarz