Przejdź do głównej zawartości

#54 Da się...?

Hej wszystkim :) Piszę do Was z komputera brata, a to może oznaczać tylko jedno - jestem w swoim rodzinnym mieście ;)
Mam dłuższą chwilę, bo jak zwykle wstałam przed wszystkimi, dlatego ten post :D
Nie lubię tu przyjeżdżać. Mam za dużo złych wspomnień z tymi miejscami. Gdzie nie pójdę - jakieś złe wspomnienie wraca i psuje mi cały humor... 
Przyjechałam tu z Damianem. Właściwie mieliśmy przyjechać i tak, ale okazało się przed Walentynkami, że mamy jeszcze jeden ważny powód, żeby tu przyjechać - Damian powinien w końcu poznać swoich przyszłych... teściów :)) Tak, dobrze czytacie :D Ten wariat mi się oświadczył, a ja się zgodziłam :D
Uznaliśmy, że w takim razie tym bardziej musimy tu przyjechać :) Na szczęście udało nam się ogarnąć bilety na PolskiegoBusa, więc duużo taniej nas to wyniosło :) 
Właściwie, gdyby nie Damian, na pewno nie przyjechałabym tu na 5 dni aż... Za dużo złych wspomnień, zdecydowanie. 
Damian widział, że coś ze mną nie tak, na szczęście mówimy sobie o wszystkim, więc powiedziałam, że źle się tu czuję, za dużo złego wraca. 
'To co było, to było. Buduj w tych miejscach teraz nowe, lepsze, NASZE wspomnienia.'
Mądre słowa :) Mądry przyszły mąż... 
Tylko... Czy tak się da? Czy da się zapomnieć, a raczej przestać aż tak emocjonalnie reagować na złe wspomnienia? Czy da się myśleć tylko o tych dobrych rzeczach? Oczywiście, że każdy stara się tak robić, ale czy da się to zrobić w 100%? 
Dużo gorsze jest ukrywanie, że coś nas męczy, że coś nam zepsuło humor. Tego nie wolno robić, bo to, że tego z siebie nie wyrzucimy męczy jeszcze bardziej niż sam fakt... 
Dobrym rozwiązaniem na takie coś jest zdecydowanie rozmowa. Z kimś nam bliskim, ważnym. Dla mnie kimś takim jest Damian ale także moje przyjaciółki (Olcia, Paula, Ola- chyba to czytacie, lofki <3).
Ale super alternatywą jest też spacer. Słuchawki w uszy, pobudzająca myślenie muzyka, ukochane miejsce. I myślenie. Wtedy można się rozpłakać, pośmiać do dobrych wspomnień.
I olejcie, jak ktoś się na Was krzywo patrzy :P Trzeba świrować, żeby nie zwariować. I to jest całkowita prawda. 
To, co czujecie jest Wasze i nikt nie ma prawa tego negować czy wyśmiewać się z tego. 
Ja mam takie miejsce i już je wielokrotnie Wam je pokazywałam. Teraz zobaczył je też Damian i był zachwycony :)


W tym miejscu zdecydowanie najlepiej mi się myśli, najlepiej ogarnia wszystko w głowie. Zalew Lubianka :) 


Zdecydowanie czeka mnie dużo nauki jak radzić sobie z syfem, który mam w głowie. Ale wiem, że nie jestem z tym sama i to dodaje mi nadziei i energii do walki ze złymi wspomnieniami. 
Idealne do tego tematu jest pewne motto, które kiedyś zobaczyłam w internecie i teraz mi się przypomniało.
Muszę nauczyć się tego używać na codzień :)


Mam nadzieję, że spędzacie teraz super dni :) Podzielcie się też swoimi przemyśleniami na ten temat w komentarzach, chętnie podyskutuję! :)

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#34 It's a beautiful lie.

Siemaneczko! :) Jak zwykle przepraszam za tak długą przerwę w blogowaniu.. Tym razem przyczynił się do tego brak internetu :/ Na szczęście już wróciłam, ale po kolei. Ostatni miesiąc... Cóż. Był i jest dość ciężki dla mojej psychiki. Doszło mi trochę stresów, których niestety sama sobie dołożyłam. Nawarzyłam piwa, więc teraz muszę je pić. U mnie takie picie piwa trochę trwa... Więc chcąc nie chcąc o naprawdę dobry humor u mnie ostatnio ciężko ;) O czym dzisiaj? O ściemie. Kilka sytuacji, które się ostatnio wydarzyły dały mi trochę do myślenia. Sytuacje, które sama stworzyłam bądź które stworzył ktoś mi bliski i które... zabolały dużo bardziej, niż powinny. Jak wiecie (a przynajmniej powinniście) nie przejmuję się opinią i działaniem innych. Jednak kiedy jest mi to osoba bliska stanę na głowie, żeby nie popełniła błędu, który sama popełniłam... Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale tak już mam. Bliscy są dla mnie ważniejsi ode mnie.  Siedzę teraz i zastanawiam się, czy moje postę...

#11 Personalnie.

Cześć! Dzisiaj ciekawy zbieg okoliczności, ale to zaraz samo się wyjaśni :) Ten post będzie totalnie osobisty, więc mogę mieć tylko nadzieję, że nikt nie odbierze tego w sposób, w który nie powinien. Let's get it started! Dokładnie 6 lat temu odbył się mój pierwszy koncert zespołu, którego fanką (jak ja nienawidzę tego słowa, ale jakiego innego tu użyć? pomysły w komentarzach ;)) jestem do dziś i na pewno będę jeszcze długo. O kim mowa? Oczywiście o Afromental, którzy w tym roku mają swoje 11-lecie istnienia (11 post - 11 lat, to nie było celowe, właśnie sobie to uświadomiłam:P). Czy wtedy spodziewałam się jak bardzo będą mieli wpływ na moje życie? Oczywiście, że nie. Ale wszystko po kolei. Słuchać Afromental zaczęłam... No właśnie, to jest dobre pytanie, bo nie wiem przez co/kogo. Pamiętam jedynie, że w wakacje 2009 roku już stali się tym, czego słuchałam najczęściej (czytaj - cały czas). Siłą rzeczy więc kiedy dostałam w prezencie dwupak płyt "The Breakthru" i "P...

#15 Podsumowanie miesiąca.

Hej wszystkim! :) Jak Wam mija Halloween? :> Ja w zasadzie nie obchodzę tego dnia jakoś szczególnie, ale biorąc pod uwagę, że jutro mam wolne to dziś oglądam filmy (zdecydowanie halloween'owe, ale ja innych nie oglądam). Na pierwszy ogień poszedł 'Sinister'. Polecam jeśli lubicie dobre horrory :) Ale nie o tym dziś! W związku z tym, że dziś mamy ostatni dzień października nadszedł czas na małe podsumowanie. 1. Czego nauczyłam się w tym miesiącu? *że nigdy to, co sami przeżywamy, nie jest najgorszym ze wszystkich. Wiecie co mam na myśli. Rozmawiamy z kimś, mówimy jak to u nas chujowo bo to, bo tamto, bo ten zrobił to, tamta powiedziała tamto. I nagle okazuje się, że nasz rozmówca przechodzi teraz przez coś podobnego ale w dużo gorszym wydaniu, że ma za sobą wydarzenia, o których Ty czy ja słyszeliśmy jedynie w telewizyjnych wiadomościach... Nagle uświadamiamy sobie, że nasze 'problemy' i 'przeżycia' są totalnie niczym w porównaniu do tego co przeżył/prz...