Przejdź do głównej zawartości

#12 Optymizm?

Cześć! Na wstępie chciałam Wam bardzo podziękować za tak świetny odbiór poprzedniego posta, jesteście super! <3
Dzisiaj temat bardzo ważny dla każdego z nas, niezależnie od wieku, płci, wyznania czy poglądów. Co mnie zainspirowało? Cytat, który 2 dni temu pojawił się w moim pokoju.
Being optimistic isn't always being happy.
It's taking what the world throws at you and saying:
"I'm not going to let this get me down".
I jako, że nie cierpię tłumaczyć z angielskiego na polski, bo według mnie większość rzeczy brzmi lepiej w oryginale, nie będę się tu rozwodzić nad tym, co to DOSŁOWNIE znaczy, ale jak powinniśmy to odbierać. Ale od początku.
Gdybyście znali mnie x lat temu, w życiu nie poznalibyście mnie teraz. A bynajmniej ja odnoszę takie wrażenie, że zmieniłam się nie do poznania. Kiedyś byłam dzieckiem a potem nastolatką, na którą dosłownie wszystko i wszyscy mieli wpływ. Każdy człowiek, każda rozmowa, każde słowo, każda sytuacja. Przejmowałam się naprawdę wszystkimi. Wszystkimi tylko nie sobą... Co doprowadziło mnie do takiego stanu do jakiego doprowadziło. Było takich kilkanaście tygodni, gdzie byłam totalnie nie do życia. Nic nie sprawiało mi radości, czułam się jak w jakimś amoku. Potrafiłam siedzieć nawet 8-10h dziennie gapiąc się w ścianę i słuchając w kółko jednego kawałka. Co się na to złożyło? Zdrada najlepszej przyjaciółki, najlepszego kumpla, sytuacje w gronie rodzinnym... Sporo tego było. Było ciężko. Potem nieco się ogarnęłam, ale nadal nie było to tak, jak chciałam, żeby było. Myślałam bardzo poważnie nad pójściem z tym do specjalisty, bo zdawałam sobie sprawę, że moje zachowanie nie było normalne. Niby było wszystko okej. NIBY. Chyba jedno z gorszych słów ever.
Moim największym problemem była tak naprawdę potwornie niska samoocena. To niestety też była wina innych ludzi, nie moja. Za bardzo brałam wszystko do siebie. Zwłaszcza to, co powinnam puszczać mimo uszu - obelgi, jaka to ja nie jestem beznadziejna, taka, siaka, owaka. Zniszczyło mi to psychikę w bardzo dużym stopniu.
Jak więc się to stało, że dzisiaj piszę post o optymizmie? Z bardzo prostej przyczyny. Afromental. Tak, wiem, 'to tylko zespół', 'co oni mogli zmienić, nawet się z nimi nie widujesz tak często', 'nie zachowuj się jak psychofanka'. Boże, ile ja się nasłuchałam tego typu tekstów... Śmieszne jest dla mnie mega fakt, jak ludzie potrafią się wypowiadać na dany temat w ogóle go nie znając, to jest zawsze tak piękne...
Dla mnie Chłopaki z Afromental to nie tylko muzycy, a na pewno nie dla mnie. Dla mnie są kimś dużo więcej. Gdyby nie ich twórczość, gdyby nie ich podejście do świata, ludzi, fanów... Nie wiem. Nawet chyba nie chcę o tym myśleć.
Oczywiście to nie jest tak, że ich twórczość 'zmusiła' mnie do bycia kimś lepszym. Tutaj chodzi o to, że dzięki temu, jacy są dali mi motywację do tego, żeby się ogarnąć. Taki kop w dupę! 
Pamiętajcie. Nieważne jest to, jak widzą Was inni. Ważne jest to, jak Wy sami siebie widzicie. Czy siebie akceptujecie. Ja sama nauczyłam się tego dopiero 2 lata temu. A właściwie zaczęłam się tego uczyć. Akceptacja samego siebie to odpowiedni początek do nowego sposobu patrzenia na świat, polecam! :) 
I jak to mówi jedna z moich ulubionych YouTube'rek Ola: Jesteście najlepsi i nigdy nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej! :) <3
A na sam koniec kilka piosenek i cytatów, które motywują mnie do działania i do ruszenia tyłka z łóżka rano :)
Oczywiście na czele tego notowania jest mój osobisty hit i motywator (zawsze płaczę na tym na koncertach... tak, wiem) - Afromental - It's my life
Afromental - ...To the end
żeby nie było, że tylko Afromental - Grizzlee & Dryskull - Kiedy będą wmawiać Ci
East West Rockers - Nic do stracenia
Jest dużo więcej tych 'motywujących' kawałków, ale to chyba taka 'czołówka' ;)
Czas na cytaty.
'Lubię żyć codziennością, bo boję się przegapić piękne rzeczy, których nie dostrzegamy, gdy chcemy za szybko to nasze życie przeżyć.' ~ Tomasz Lach 

'Żyjcie tak, żeby na łożu śmierci powiedzieć sobie - ale odjebałam.' ~ Wojciech Łozowski

Tutaj oczywiście głównym motywującym cytatem jest moje motto, ale o tym tutaj  :)

'Nie kurwa! Ej ja pierdolę. Przez całe życie robię rzeczy, których nienawidzę, a jak chcę zrobić coś, co chcę to mi kurwa nie wolno? To jest kurwa moje i spierdalać!' 

Wulgarne, ale prawdziwe.

Pamiętajcie, zawsze bądźcie sobą i nie dajcie nigdy nikomu sobą pomiatać!

Miłego tygodnia <3

PS. Żeby nie było. Zdaję sobie sprawę, że niejedna osoba miała dużo gorsze warunki dorastania. Ja tylko opisuję swoje doświadczenia i nie twierdzę, że miałam najgorzej. Podkreślam, bo niestety w dzisiejszych czasach za wszystko, co się powie można zostać obrażonym. 

PS 2. Dziękuję wszystkim, którzy tak zryli mi psychę. Jesteście moją nauczką :)
PS 3. Dziękuję też wszystkim, którzy pomogli mi się ogarnąć i są ze mną mimo wszystko. Love <3

Komentarze

  1. Z każdej złej sytuacji wychodzimy mocniejsi - Co nas nie zabije to nas wzmocni :D Nie dajmy się BO JAK NIE MY TO KTO da radę temu zwariowanemu światu :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

#54 Da się...?

Hej wszystkim :) Piszę do Was z komputera brata, a to może oznaczać tylko jedno - jestem w swoim rodzinnym mieście ;) Mam dłuższą chwilę, bo jak zwykle wstałam przed wszystkimi, dlatego ten post :D Nie lubię tu przyjeżdżać. Mam za dużo złych wspomnień z tymi miejscami. Gdzie nie pójdę - jakieś złe wspomnienie wraca i psuje mi cały humor...  Przyjechałam tu z Damianem. Właściwie mieliśmy przyjechać i tak, ale okazało się przed Walentynkami, że mamy jeszcze jeden ważny powód, żeby tu przyjechać - Damian powinien w końcu poznać swoich przyszłych... teściów :)) Tak, dobrze czytacie :D Ten wariat mi się oświadczył, a ja się zgodziłam :D Uznaliśmy, że w takim razie tym bardziej musimy tu przyjechać :) Na szczęście udało nam się ogarnąć bilety na PolskiegoBusa, więc duużo taniej nas to wyniosło :)  Właściwie, gdyby nie Damian, na pewno nie przyjechałabym tu na 5 dni aż... Za dużo złych wspomnień, zdecydowanie.  Damian widział, że coś ze mną nie tak, na szczęście mówimy sobie o wszy

#70 Najlepsze książki EVER. (oczywiście wg mnie)

Hejka naklejka :) Dziś taki mały ranking moich ulubionych książek. Nie będzie on wg jakichś standardów, jest totalnie mój i nie oznacza, że książka z nr 5 jest 5 w kolejności najlepsza :P Zacznijmy od książek mojego ukochanego najulubieńszego pisarza Eric-Emmanuel'a Schmitt'a. Dlaczego cenię jego twórczość? Potrafi bardzo sprytnie i w przystępny sposób połączyć rozmyślania religijne, katolickie z rozmyślaniami typowo psychologicznymi i "trzeźwo" myślącymi. "Człowiek, który widział więcej" GENIALNA pozycja książkowa. Ciężko będzie ją ogarnąć w 100% jeśli nie czytało się poprzednich książek tegoż autora, co nie zmienia faktu, że zakończenie tak mnie zaskoczyło że przez bardzo długi czas nie mogłam się otrząsnąć.  Opowiada o człowieku, który widzi 'bliskich' w postaci duchów obok ludzi mijanych na ulicy. Jest świadkiem ataku terrorystycznego i to zmienia jego życie. "Przypadek Adolfa H." Kolejna genialna pozycja. Przed

#19 Mikołajki! ♡

Cześć wszystkim! :* Wiem, chwilę mnie tu znów nie było, ale już się tłumaczę :D Ostatnio mam ogólnie niezbyt dużo czasu, bo pracuję średnio 5/6 dni w tygodniu po 8h, w dodatku do i z pracy mam ok. 1h 20min drogi (w zależności od kochanych korków w stolicy), więc sami rozumiecie - zanim dotrę do domu to jem i śpię... No ale jak mus to mus, no nie? ^^ Zawsze mogło być gorzej i mogłam pracy nie mieć (tfu tfu!). Dodatkowo sobota/niedziela/poniedziałek byłam w Krakowie (♡), więc już totalnie nie było na nic czasu :D Do rzeczy! W sobotę z rana załatwiłam zakupy, o 10.30 spakowałam tyłek, autobus, metro, Polski Bus Gold linia G6 (Warszawa-Kraków) i o 16.20 na dworcu powitał mnie jakże rozgadany szwagier :D Witaj Kraków! Szybka jazda na zostawienie rzeczy i kierunek -> Olcia, rynek, jedzenie! <3 W końcu zobaczyłam moją mordeczkę ♡♡♡ So much love! ♡ Obiadokolacja była przepyszna (Bordo, polecam, pycha, dużo i tanio :D). Potem oczywiście kierunek zakupy i cały wózek alkoholu ♡ Hahah