Przejdź do głównej zawartości

#16 Drugie dno.

Jak mnie to bawi. Znajomi mówią; "A, jadę do domu na weekend, pojem, odpocznę." Życie człowieka w podróży. Z jednej strony, okej, fajnie, spoko, jasne, wychillujesz się, wszystko super, zobaczysz się z bliskimi, spędzisz z nimi trochę czasu. Zazdro.
Mieszkam w Warszawie dokładnie od 31 sierpnia, dziś mamy 12 listopada a ja nadal nie pojechałam do domu. I w tym momencie padną pytania "Dlaczego?!". Wiem, nie powinno się odpowiadać pytaniem na pytanie, ale moja najprostsza odpowiedź to "Po co?".
"No jak to, zobaczyć się z rodziną!". Spoko. W tym momencie zazwyczaj ucinam temat, mówiąc, że nie mam czasu albo nie mam ochoty tłuc się 3h w jedną stronę busem. To też prawda, ale bardziej wymówka. Bo co, jeśli przeprowadzasz się taki kawał od rodzinnego miasta, żeby zwiać i mieć spokój? Żeby żyć samemu ze sobą, mieć w nosie wszystko, co do tej pory ryło Ci psychikę? No właśnie. To jest właśnie ta moja sytuacja i nie ukrywam tego, że po prostu najzwyczajniej w świecie uciekłam. Uciekłam, żeby problemy tamtego miejsca, tamtych ludzi dopadały mnie raz na jakiś czas jak sobie o nich przypomnę, a nie przez 24/dobę.
Znacie to uczucie, kiedy osoby, które powinny być Ci najbliższe, Twoja rodzina, ranią Cię najbardziej? Kiedy nie potrafisz już znieść tego miejsca, tych ludzi? Nie znasz? Zazdroszczę. Tylko dzięki sytuacji w domu nabawiłam się nerwicy lękowej (nie polecam nikomu). Po raz kolejny, gdyby nie Afro i naprawdę bliscy mi ludzie, którzy jednak mimo wszystko nadal ze mną są - nie wiem, czy byłabym tu, gdzie jestem. Czy byłabym gdziekolwiek...
Wszyscy, nawet ja, miewam ciężkie chwile. Ale mam ich za soba już tyle, że nie widać tego po mnie na pierwszy rzut oka ;)
Dlatego pamiętajcie, jeśli ktoś unika jakiegoś tematu lub widzicie, że na poczekaniu wymyśla wymówkę - pomyślcie, że może się za tym kryć drugie dno, o którym dana osoba stara się nie myśleć.
Taka chwila przemyśleń w drodze do 'domu'. Nie, jadę 40 minut, nie 3h.
PS. Na święta do domu pojadę. Tylko i wyłącznie dla mojego młodszego brata. :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#54 Da się...?

Hej wszystkim :) Piszę do Was z komputera brata, a to może oznaczać tylko jedno - jestem w swoim rodzinnym mieście ;) Mam dłuższą chwilę, bo jak zwykle wstałam przed wszystkimi, dlatego ten post :D Nie lubię tu przyjeżdżać. Mam za dużo złych wspomnień z tymi miejscami. Gdzie nie pójdę - jakieś złe wspomnienie wraca i psuje mi cały humor...  Przyjechałam tu z Damianem. Właściwie mieliśmy przyjechać i tak, ale okazało się przed Walentynkami, że mamy jeszcze jeden ważny powód, żeby tu przyjechać - Damian powinien w końcu poznać swoich przyszłych... teściów :)) Tak, dobrze czytacie :D Ten wariat mi się oświadczył, a ja się zgodziłam :D Uznaliśmy, że w takim razie tym bardziej musimy tu przyjechać :) Na szczęście udało nam się ogarnąć bilety na PolskiegoBusa, więc duużo taniej nas to wyniosło :)  Właściwie, gdyby nie Damian, na pewno nie przyjechałabym tu na 5 dni aż... Za dużo złych wspomnień, zdecydowanie.  Damian widział, że coś ze mną nie tak, na szczęście mówimy sobie o wszy

#70 Najlepsze książki EVER. (oczywiście wg mnie)

Hejka naklejka :) Dziś taki mały ranking moich ulubionych książek. Nie będzie on wg jakichś standardów, jest totalnie mój i nie oznacza, że książka z nr 5 jest 5 w kolejności najlepsza :P Zacznijmy od książek mojego ukochanego najulubieńszego pisarza Eric-Emmanuel'a Schmitt'a. Dlaczego cenię jego twórczość? Potrafi bardzo sprytnie i w przystępny sposób połączyć rozmyślania religijne, katolickie z rozmyślaniami typowo psychologicznymi i "trzeźwo" myślącymi. "Człowiek, który widział więcej" GENIALNA pozycja książkowa. Ciężko będzie ją ogarnąć w 100% jeśli nie czytało się poprzednich książek tegoż autora, co nie zmienia faktu, że zakończenie tak mnie zaskoczyło że przez bardzo długi czas nie mogłam się otrząsnąć.  Opowiada o człowieku, który widzi 'bliskich' w postaci duchów obok ludzi mijanych na ulicy. Jest świadkiem ataku terrorystycznego i to zmienia jego życie. "Przypadek Adolfa H." Kolejna genialna pozycja. Przed

#19 Mikołajki! ♡

Cześć wszystkim! :* Wiem, chwilę mnie tu znów nie było, ale już się tłumaczę :D Ostatnio mam ogólnie niezbyt dużo czasu, bo pracuję średnio 5/6 dni w tygodniu po 8h, w dodatku do i z pracy mam ok. 1h 20min drogi (w zależności od kochanych korków w stolicy), więc sami rozumiecie - zanim dotrę do domu to jem i śpię... No ale jak mus to mus, no nie? ^^ Zawsze mogło być gorzej i mogłam pracy nie mieć (tfu tfu!). Dodatkowo sobota/niedziela/poniedziałek byłam w Krakowie (♡), więc już totalnie nie było na nic czasu :D Do rzeczy! W sobotę z rana załatwiłam zakupy, o 10.30 spakowałam tyłek, autobus, metro, Polski Bus Gold linia G6 (Warszawa-Kraków) i o 16.20 na dworcu powitał mnie jakże rozgadany szwagier :D Witaj Kraków! Szybka jazda na zostawienie rzeczy i kierunek -> Olcia, rynek, jedzenie! <3 W końcu zobaczyłam moją mordeczkę ♡♡♡ So much love! ♡ Obiadokolacja była przepyszna (Bordo, polecam, pycha, dużo i tanio :D). Potem oczywiście kierunek zakupy i cały wózek alkoholu ♡ Hahah