Przejdź do głównej zawartości

#10 Zacny weekend!

Cześć! Trochę się zbierałam z tym postem, wiem, ale jakoś nie miałam weny :) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie:)
Dzisiaj przyszedł czas na podsumowanie zeszłego weekendu :)
Piątek zaczął się dla mnie z samego rana, bo już po 5 wstałam, co do mnie jest niepodobne ostatnimi czasy. Ale mus to mus!
O 8.30 miałam być pod Złotymi Tarasami, ale kiedy już tam byłam okazało się, że czas jeszcze ruszyć tyłek na Dworzec Zachodni, bo kochany pan kierowca zmienił trasę i o tym nie poinformował <3 No ale w ogóle! Po co ja jechałam przez pół Warszawy - przyjechała do mnie przyjaciółka <3 Yaay! Nie widziałam się z nią od momentu przeprowadzki, więc nie mogłam się już doczekać. 
Piątek był bardzo zabieganym dniem - musiałam zawieźć dokumenty na uczelnię, jechać dowiedzieć się szczegółów odnośnie pracy i jeszcze jedno miejsce musiałyśmy odwiedzić. Oczywiście wszystko w totalnie innych częściach Warszawy + oczywiście obowiązkowo trzeba było zahaczyć o Starbucks'a! 
Pumpkin Spice Latte w końcu przetestowana - polecam! 
Jakby tego było mało, czekałam na wyniki konkursu o wejściówki VIP na imprezę Szefa Klubu Ball'n'Dance... Kiedy już udało nam się dotrzeć na uczelnię i załatwić wszystko, trzeba było jakoś dotrzeć do centrum... Oczywiście zły przystanek, nie ten autobus... Jak dobrze, że istnieje coś takie coś jak bilet dobowy :) W drodze do biura - kaboom! Powiadomienie z instagrama: gratuluję [...] @tomsonowa, podajcie swoje nazwy na bramce klubu! Aaaaaaa, udało się! Fajne ludzie mieli miny jak zaczęłam się cieszyć na środku chodnika... :D 
Załatwiłyśmy wszystko, co trzeba było w centrum, kierunek dooom :) Kolejne 40 minut w autobusie, jak dobrze było usiąść :D 
Kochana moja zrobiła spaghetti i ja, człowiek, który za spaghetti nie przepada, zjadłam podwójną chyba porcję... Brawo :D Miałyśmy jechać wieczorem na imprezę, ale po 2h wróciłyśmy do domu i dalej że tak powiem miałyśmy bardzo poważne rozmowy nad szklankami z lodem i whiskaczem :) 
Sobota zaczęła się też dość wcześnie, pojechałyśmy do centrum trochę się powłóczyć i zjeść obiad pod złotymi łukami :D
Słońce niestety musiała wrócić wcześniej, ale nieważne, dziękuję za te 2 dni, love <3
Potem trzeba było zacząć się ogarniać na imprezę, ale... Byłam tak zmęczona, że poszłam spać i gdyby nie świadomość, że wygrałam te wejściówki i może jednak będzie fajnie, a nie jak na 99% imprez to nie wstałabym w ogóle z łóżka do rana. 
Ogarnęłam się (o ile w moim przypadku to w ogóle możliwe) i pojechałam do centrum, gdzie miałam się spotkać z Olą (cześć Ola!). No, jak już udało nam się wzajemnie zlokalizować ruszyłyśmy pod klub. I tutaj się zaczęło. Miejscówka przy barze zaklepana na całą imprezę, dobra lokalizacja :D 
No na takiej imprezie to ja jeszcze nie byłam, hahaha, mistrzostwo świata!
Impreza była w tematyce czterech żywiołów - tancerki dancehall, koncert Grizzlee'go i Dryskull'a, pyszne drinki, świetni DJ'e, no nic dodać nic ująć, Cheeba, sztos! :) 
Załączę od razu kilka zdjęć :)
nie, to nie błąd w podpisie, drink nazywał się woda i był przepyszny :)


w końcu zdjęcie, na którym to ktoś pije, a nie ja :D cześć Ola, tak, prowadzę bloga :*
dzięki za tamtą sobotę :)

'ja się nie uśmiecham do zdjęć' ~ Tomasz Lach aka Tomson, ambasador Projektu Klub 
dwie pyzy i tęcza 

dobra, też piłam, haha :)

aż musiałam zrobić zdjęcie. akcja, której do tej pory nie ogarniamy, wódka z sokiem pomarańczowym, cześć Ola.

Do domu dotarłam o 6 rano w niedzielę. Tak. Wymarzłam się w drodze na autobus, ale było najlepiej! Już 24 następna impreza z cyklu Projekt Klub, tym razem w stylu lat 90! Jeśli jesteście ciekawi szczegółów tutaj macie linka do wydarzenia na facebook'u. 
Takie małe podsumowanie weekendowe dzisiaj, mam nadzieję, że do zobaczenia za tydzień w Room 13 :)
Udanego odpoczynku! :)




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

#34 It's a beautiful lie.

Siemaneczko! :) Jak zwykle przepraszam za tak długą przerwę w blogowaniu.. Tym razem przyczynił się do tego brak internetu :/ Na szczęście już wróciłam, ale po kolei. Ostatni miesiąc... Cóż. Był i jest dość ciężki dla mojej psychiki. Doszło mi trochę stresów, których niestety sama sobie dołożyłam. Nawarzyłam piwa, więc teraz muszę je pić. U mnie takie picie piwa trochę trwa... Więc chcąc nie chcąc o naprawdę dobry humor u mnie ostatnio ciężko ;) O czym dzisiaj? O ściemie. Kilka sytuacji, które się ostatnio wydarzyły dały mi trochę do myślenia. Sytuacje, które sama stworzyłam bądź które stworzył ktoś mi bliski i które... zabolały dużo bardziej, niż powinny. Jak wiecie (a przynajmniej powinniście) nie przejmuję się opinią i działaniem innych. Jednak kiedy jest mi to osoba bliska stanę na głowie, żeby nie popełniła błędu, który sama popełniłam... Nie wiem, czy to dobrze czy źle, ale tak już mam. Bliscy są dla mnie ważniejsi ode mnie.  Siedzę teraz i zastanawiam się, czy moje postę...

#11 Personalnie.

Cześć! Dzisiaj ciekawy zbieg okoliczności, ale to zaraz samo się wyjaśni :) Ten post będzie totalnie osobisty, więc mogę mieć tylko nadzieję, że nikt nie odbierze tego w sposób, w który nie powinien. Let's get it started! Dokładnie 6 lat temu odbył się mój pierwszy koncert zespołu, którego fanką (jak ja nienawidzę tego słowa, ale jakiego innego tu użyć? pomysły w komentarzach ;)) jestem do dziś i na pewno będę jeszcze długo. O kim mowa? Oczywiście o Afromental, którzy w tym roku mają swoje 11-lecie istnienia (11 post - 11 lat, to nie było celowe, właśnie sobie to uświadomiłam:P). Czy wtedy spodziewałam się jak bardzo będą mieli wpływ na moje życie? Oczywiście, że nie. Ale wszystko po kolei. Słuchać Afromental zaczęłam... No właśnie, to jest dobre pytanie, bo nie wiem przez co/kogo. Pamiętam jedynie, że w wakacje 2009 roku już stali się tym, czego słuchałam najczęściej (czytaj - cały czas). Siłą rzeczy więc kiedy dostałam w prezencie dwupak płyt "The Breakthru" i "P...

#15 Podsumowanie miesiąca.

Hej wszystkim! :) Jak Wam mija Halloween? :> Ja w zasadzie nie obchodzę tego dnia jakoś szczególnie, ale biorąc pod uwagę, że jutro mam wolne to dziś oglądam filmy (zdecydowanie halloween'owe, ale ja innych nie oglądam). Na pierwszy ogień poszedł 'Sinister'. Polecam jeśli lubicie dobre horrory :) Ale nie o tym dziś! W związku z tym, że dziś mamy ostatni dzień października nadszedł czas na małe podsumowanie. 1. Czego nauczyłam się w tym miesiącu? *że nigdy to, co sami przeżywamy, nie jest najgorszym ze wszystkich. Wiecie co mam na myśli. Rozmawiamy z kimś, mówimy jak to u nas chujowo bo to, bo tamto, bo ten zrobił to, tamta powiedziała tamto. I nagle okazuje się, że nasz rozmówca przechodzi teraz przez coś podobnego ale w dużo gorszym wydaniu, że ma za sobą wydarzenia, o których Ty czy ja słyszeliśmy jedynie w telewizyjnych wiadomościach... Nagle uświadamiamy sobie, że nasze 'problemy' i 'przeżycia' są totalnie niczym w porównaniu do tego co przeżył/prz...